Zaczęło się od podręcznika do 7 klasy. Był tam fragment tej powieści i tak mnie zaciekawił, że jakiś rok później, kiedy sobie o niej przypomniałam, pobiegłam do mojej ukochanej księgarni. Zdecydowanie warto było!
Jest to opowieść o nastoletniej Hazel, która zmaga się z nowotworem. Spędza czas w domu. Jednak mama wysyła ją na spotkania grupy wsparcia dla chorej młodzieży. To tam spotyka Augustusa Watersa. Od tego momentu jej życie się… zmienia. Ale nie tak jak w tanich romansidłach. O, nie! Oczywiście poziom nie jest taki, jak np. w klasykach, których recenzje możecie zobaczyć na tym blogu. Ale to książka skierowana do młodzieży, więc w sumie jest dobrze.
To, co mogę powiedzieć z całą pewnością to to, że takiego zakończenia się absolutnie nie spodziewałam. Płakałam niesamowicie, nie pamiętam, kiedy ostatnio tak się wzruszyłam czytając jakąkolwiek książkę. Myślę, że warto dodać, że zwykle nie czytam młodzieżówek. Ale w tej konkretnej się zakochałam. Może niektóre sceny są niepotrzebne, ale doceniam niecodzienne podejście autora. To była naprawdę nietypowa historia.
Nie jest to książka wybitna. Ale moim zdaniem zmienia podejście do pewnych ważnych spraw. Moja ocena to 4/5.