Już od jakiegoś czasu chciałam przeczytać jakąś książkę tego autora. Idealna okazja po temu pojawiła się, kiedy dostałam ją od Rodziców w prezencie. Byłam bardzo podekscytowana. Chyba liczyłam na zbyt wiele…
Jest to historia Joanny Chyłki i Kordiana Oryńskiego, którzy mieli za zadanie bronić w sądzie człowieka, którego oskarżono o zabicie dwóch osób i spędzenie z nimi dziesięciu dni.
Fabuła jest interesująca, ale… zabrakło mi tu dreszczyku. Bohaterowie zostali wykreowani bardzo nierówno! Chyłkę polubiłam, Kormaka i McVaya także, ale Oryński był szalenie nudną, wręcz denerwującą postacią. Bardzo przeszkadzały mi wszechobecne wulgaryzmy, a zakończenie… cóż. Może było niespodziewane, ale moim zdaniem też bardzo nielogiczne!
Reasumując: można przeczytać, jakkolwiek nie jest to coś niesamowitego. Wszyscy rozwodzą się nad tym autorem, ale ja nie dostrzegam jego fenomenu. Myślę jednak, że dam mu jeszcze kiedyś szansę.
Moja ocena to 3.25/5.